Zbigniew Mikołajewski
Z Wikipedii
Zbigniew Mikołajewski (ur. 1966) - polski przemytnik, gangster, uważany za rezydenta zorganizowanej grupy przestępczej ("Mafii Pruszkowskiej") na obszarze Dolnego Śląska i obecnego województwa Lubuskiego. Działał pod pseudonimem Carrington (Carry), nazywany "królem przemytu" lub "królem spirytusu". Ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową. Posiadał kilka własnych firm transportowych.
Spis treści |
[edytuj] Działalność
Przez wielu jest uznawany za bossa zorganizowanej grupy przestępczej. Jego grupa, zajmująca się głównie przemytem spirytusu, działała od ok. 1995 r. za przyzwoleniem grupy Pruszkowskiej – największej polskiej organizacji o charakterze mafijnym i była z nią powiązana. Dlatego właśnie mówi się, że Carrington był „rezydentem Pruszkowa”. Okres największej aktywności gangu Carringtona przypadał na okres od sierpnia 1997 do września 1998. Transport nielegalnego alkoholu był precyzyjnie zorganizowany. Wszystkie drogi były obstawione, a dla niepoznaki towar był przeładowany z jednych ciężarówek na drugie w ustronnych miejscach. W cały proceder była wmieszana Straż Graniczna i dozorcy pilnujący mostu na Nysie Łużyckiej w pobliżu Sękowic (okolice Gubinka). Grupa liczyła wielu ludzi, wśród nich byli zarówno kierowcy, jak i specjaliści od podsłuchu czy logistyki. Oprócz przemytu, na grupie tej ciążyło także przestępstwo prania brudnych pieniędzy i wiele niewyjaśnionych zgonów. Nieoficjalnie mówi się, że grupa Carri’ego odpowiada za zamachy na celników, pograniczników i urzędników z Ludwigsdorf i Słubic. Przypisywana jest jej także śmierć kilku policjantów, którzy - zgodnie z oficjalną wersją - popełnili samobójstwo. „Zarobione” pieniądze gangster inwestował zarówno w legalnie działające firmy jak i przeznaczał na łapówki dla urzędników państwowych (sędziów, prokuratorów).
[edytuj] Zamachy
Na życie Carringtona przeprowadzono trzy nieudane zamachy, jednak w każdym z nich odniósł on niegroźne obrażenia. Podczas pierwszych dwóch, które miały miejsce w 1997, Zbigniew Mikołajewski został ostrzelany. 31 sierpnia 1998 roku w godzinach popołudniowych w Zawidowie, miejscu zamieszkania Carringtona, doszło do trzeciego zamachu na jego życie. W jego wyniku Zbigniew Mikołajewski został ranny. Miał poparzoną rękę, klatkę piersiową i twarz oraz uszkodzone oko. Był to zamach bombowy, bomba wybuchłą przy wejściu do bloku Carringtona i uszkodziła budynek. Nikt prócz gangstera nie odniósł obrażeń, a sam Carrington po krótkim pobycie w szpitalu i przesłuchaniu przez policję wrócił do domu. Przypuszcza się, że zamach ten miał związek z próbą zabójstwa Ryżego (Sebastian K.) w lato 1998. Do dziś nie wiadomo, kto dokonał zamachów zarówno na Ryżego jak i na Carringtona. Wiadomo jednak, że we wrześniu 1998, w Lubaniu, podczas konstrukcji bomby, która znów miała być użyta do zamachu na „króla spirytusu”, zginął 29-letni Marek W. Policja to właśnie jego podejrzewa o dokonanie poprzedniego zamachu bombowego.
[edytuj] "Wojna Zgorzelecka"
Mianem „Wojny Zgorzeleckiej” media określiły wydarzenia mające miejsce od maja do listopada 1998. W tym czasie, właśnie w okolicach Zgorzelca i Bolesławca, trwała krwawa wojna gangów, której przedmiotem był dostęp do najdogodniejszych kanałów przerzutowych spirytusu, najprawdopodobniej głównie do wąskiego mostu technicznego w Sękowicach, (ob. Przejście Graniczne Gubinek). Most ten był tymczasową konstrukcją pomocniczą przy budowie tegoż właśnie przejścia granicznego. W wojnie tej brał udział gang Carringtona i gang jego wcześniejszego wspólnika „Lelka” (Jacek B.). Podczas tych walk, w różnych zamachach zginęło 13 osób. Dość głośnia była sprawa, zabójstwa 5 niewinnych ludzi, którzy po prostu znaleźli się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu. Do tej pory nie udało się ustalić sprawców większości zabójstw. W trakcie żadnego śledztwa, nie udało się jednak Carringtonowi udowodnić udziału w „wojnie zgorzeleckiej” i prokuratura nic nie zarzuciła mu w akcie oskarżenia.
[edytuj] Oskarżenia
Pod koniec września 1998, po kolejnej dużej kontrabandzie przez most w Sękowicach, Policja wraz ze Strażą Graniczną przeprowadziła wielką obławę. W tym czasie gang Zbigniewa Mikołajewskiego przerzucał przez granicę kilka TIR’ów ze spirytusem. Gangsterzy zostali zatrzymani, a o kierowanie przemytem oskarżono Carringtona. Bardzo ciekawe wydają się okoliczności zatrzymania Carry’ego. Podczas gdy jego ludzie szmuglowali towar, on wraz z innym wspólnikiem przejeżdżał w pobliżu granicy samochodem. Gdy został zatrzymany, oznajmił funkcjonariuszom, że o przemycie nic nie wie i tylko sobie podróżuje. Wpadł po tym, gdy z leżącej na siedzeniu krótkofalówki rozległ się głos mówiący o pomyślnym zakończeniu przerzutu części Tirów w głąb kraju. W kilka dni później został on nakazem prokuratury tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Przez długi okres Carrington odmawiał składania jakichkolwiek wyjaśnień. Po ponad roku, gdy zorientował się, że jego wspólnicy zaczęli zeznawać pogrążając go, przedstawił własną wersję wydarzeń. Media domniemają również, że przyznając się do części zarzutów i trafiając za kratki Carrington mógł ocalić życie.
Z późniejszych ustaleń policji wynikało, że oprócz bliskich powiązań z „Pruszkowem”, gang Carringtona utrzymywał kontakty z Grupą Wołomińską, oraz Nikosiem, gdańskim mafioso, „ojcem chrzestnym” polskiej mafii samochodowej. Zbigniew Mikołajewski zaprzeczył jednak, aby łączyły go nieczyste interesy z jakimikolwiek gangami. Policja, prokuratura oraz Urząd Kontroli Skarbowej ustaliły, że z powodu przemytniczej działalności Carringtona skarb państwa stracił ponad 150 milionów złotych, tytułem niezapłaconych podatków.
[edytuj] Epilog
Wiosną 2000, Zbigniew Mikołajewski opuścił bramy więzienia po wpłaceniu przez jego rodzinę kaucji w wysokości 200 tys. złotych. Pieniądze te uzyskano z kredytu pod zastaw jednej z firm transportowych Carringtona. Jego młodszy brat, Ryszard (ps. "Azja", "Mały Carrington") nadal przebywa w więzieniu w Wołowie. Otrzymał karę za rozboje. Wkrótce, zgodnie z oficjalną wersją uległ wypadkowi. Podczas jazdy rowerem górskim bez odpowiednich zabezpieczeń upadł i uderzył się w głowę. Od tamtej pory nie może mówić i doznał częściowego paraliżu i upośledzenia.
